Raczej nic się nie zminiło. Roślinki rosną. Trochę atakuje mnie brązowy, włochaty glon - pozwalam mu rosnąć no korzeniach, bo fajnie wygląda. Usuwam z roślin - na szczęście rosną na tyle szybko, że nie poddają się mu zbytnio.
Rybki zdrowe. Choć jeden z otosków zdechł To mało rzucające się w oczy rybki i ciężko mi stwierdzić czy co mu dolegało. 4 otoski miałam od samego początku i przeszły wszystko co im do tej pory zafundowałam (kilkakrotne zmiany aranżacji i 2 restarty). Pozostała 3 jest teraz pod moją baczną obserwacją, zachowują się i wyglądają normalnie.
Ramirezy złożyły 3 raz ikrę - tym razem w bardziej widocznym miejscu. Po kilku dniach widziałam ewidentnie, że jajeczka dostały ogonki i się poruszają. Następnego dnia jednak nic już nie zostało. Jak tylko zwolni się moje 20l spróbuję umieścić w nim parkę na okres tarła i będę wiedziała, czy pożeranie ikry i narybku to wina rodziców czy pozostałej załogi (mam przeczucie, że jednak to były inne ryby - tatuś zawsze dzielnie opiekuje sie ikrą)
No to koniec gadania, zapraszam do oglądania wczorajszej sesji (właściwie to dzisiejszej, bo zdjęcia robione po północy przez co teraz w pracy od rana kaaawaaaa)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz